2019 rok minął mi w mgnieniu oka. Jakby czas przepłynął gdzieś między palcami. Gdyby nie podsumowanie 2019 roku, żyłabym w przekonaniu, że nic specjalnego się nie wydarzyło. A wydarzyło się wiele, mimo że ten rok był raczej rokiem nauki, oczekiwania i dojrzewania we mnie pewnych spraw i myśli. 2019 był rokiem przechodnim – od stabilności (i jakby lekkiej myślowej stagnacji) do transformacji. Było mi to potrzebne, żeby mogła nastąpić zmiana – w myśleniu i w podejściu do pewnych spraw. Zapraszam Was na moje podsumowanie 2019 roku – zarówno bardziej ogólne, jak i podróżnicze.
ROK 2019
Rok 2019 zaczynałam totalnym wewnętrznym miszmaszem i niepokojem. Pisząc Podsumowanie 2018 roku miałam nieodparte poczucie, że stoję w miejscu, że nic nie robię, a to co robię jest totalnie bez sensu. Biczowałam się też wyrzutami sumienia, że w 2018 tak mało podróżowałam, chociaż wcale mało tego nie było. Dlatego też 2019 rok rozpoczęłam od poukładania sobie w głowie pewnych rzeczy. Musiałam samej sobie przetłumaczyć (i jeszcze uwierzyć w to, co mówię), że to, że mniej podróżuję spowodowane jest powrotem na studia dzienne. Że moim priorytetem jest teraz uczelnia, że nie mogę tak po prostu rzucić wszystkiego i pojechać na drugi koniec świata i że w swoich planach wyjazdowych muszę uwzględnić studia i sesje egzaminacyjne. Gdy już to zrozumiałam i zaakceptowałam, wszystko zrobiło się jakby prostsze i o wiele bardziej przyjemne. Zrozumiałam, że “podróż” nie oznacza tylko i wyłącznie dalekiego wyjazdu, że czasami podróżując do bliskich miejsc możemy odkryć więcej niż nam się wydaje.
Wraz z początkiem marca powróciłam ponownie do nauczania języka włoskiego. Kilka lat temu miałam krótki epizod nauczycielski, ale nie do końca lubiłam i czułam to, co robiłam. W 2019 roku stwierdziłam jednak, że czas to zmienić, że nie po to robię specjalizację pedagogiczną, żeby mieć kolejny papierek do kolekcji. I tak zaczęłam dawać prywatne lekcje i korepetycje z włoskiego. Z lekcji na lekcję i z miesiąca na miesiąc nauczanie zaczęło mi sprawiać ogrom radości i satysfakcji.
Rok 2019 był dla mnie rokiem nauki, zdobywania nowych umiejętności i rozszerzania tych, które już posiadałam. Jedną z rzeczy, z których jestem szczególnie dumna jest to, że skończyłam naukę hiszpańskiego na poziomie A2, a swoje umiejętności językowe mogłam sprawdzić we wrześniu, podczas pobytu w Walencji. To właśnie wtedy, na ślubie znajomych, miałam okazję rozmawiać również po francusku i o dziwo, po 3 letniej przerwie, byłam w stanie porozmawiać i wysłowić się w tym języku.
W pierwszej połowie roku wyklarował się również temat mojej pracy magisterskiej – Słownik kulinarny dialektu sycylijskiego. Chciałam jednak, żeby praca mgr pociągnęła za sobą jeszcze jeden około sycylijski projekt. I tak powstał pomysł na napisanie e-booka kulinarnego o kuchni sycylijskiej, którego wydam w 2020 roku. Wkładam w ten projekt całe moje serce i nie mogę się doczekać aż ujrzy światło dzienne.
W połowie października rozpoczęłam praktyki pedagogiczne w jednym z krakowskich liceów, które trwały do połowy grudnia. W tym czasie przekonałam się, że nauczanie języka włoskiego to jest to! Może nie w szkole publicznej, ale na pewno w szkole językowej i prywatnie. Te dwa miesiące praktyk (a w tym dwa tygodnie prowadzenia lekcji) bardzo dużo mi dały. Przede wszystkim pomogły mi pozbyć się strachu przed wystąpieniami publicznymi i pokazały, że jestem naprawdę dobra w tym, co robię. Zrozumiałam, że moje kompleksy wynikają z (nie wiedzieć czemu) niskiej wiary we własne umiejętności i możliwości. Całkowicie niepotrzebnie.
W 2020 rok wchodzę z nową energią i świeżymi pomysłami. Chcę wydać e-booka o kuchni sycylijskiej, a później kolejne e-booki przewodniki po Sycylii. Chcę wkręcić się w nauczanie włoskiego, chcę zacząć uczyć online i stworzyć kurs online o kulturze Włoch. Trzymajcie kciuki, żeby te plany wypaliły.
PODRÓŻNICZE PODSUMOWANIE 2019 ROKU
Mój podróżniczy 2019 rok może nie był jakoś szczególnie zachwycający, ale był mój i cieszę się z tego, co udało mi się zobaczyć, odkryć i poznać.
W 2019 odwiedziłam tyko 4 kraje (w tym tylko 1 nowy). Dużo podróżowałam po Polsce i utwierdziłam się w przekonaniu, że nasz kraj jest przepiękny. Większość tegorocznych wyjazdów odbyłam w większej grupie znajomych lub rodziny. Do Rosji poleciałam w sześcioosobowej grupie, na Sycylii byłam w odwiedzinach u rodziny, do Hiszpanii również poleciałam z sycylijską rodziną, w Toskanii odwiedziłam moją siostrę, a w podróżach po Polsce również nie byłam sama. Dopiero pod koniec roku polecieliśmy z Kotem, sam na sam, do Włoch.
Podróżowanie w większej grupie jest fajne i wiąże się z niezapomnianymi wspomnieniami, ale dla mnie na dłuższą metę jest męczące. Dlatego też wraz z zakończeniem 2019 roku postanowiłam sobie, że od 2020 roku chociaż raz w roku pojadę gdzieś całkowicie sama. Nie ważne gdzie i na ile. To może być weekend w Górach Stołowych albo tydzień w Grecji – najważniejsze jest, żebym pojechała tam zupełnie sama, żebym odcięła się od wszystkiego i od wszystkich, spędziła czas w swoim własnym towarzystwie, jeszcze lepiej poznała i nauczyła się siebie, robiła to, na co JA mam ochotę i zatęskniła za domem. Czuję, że od czasu do czasu taki wyjazd jest mi bardzo potrzebny.
Styczeń
Pierwszy miesiąc 2019 roku spędziłam w całości w Krakowie. Pisałam ostatnie prace i zaliczenia oraz uczyłam się do zimowej sesji egzaminacyjnej, którą zdałam w całości w pierwszym terminie. Styczeń upłynął mi więc pod znakiem nauki, wydarzeń kulturalnych (świetna sztuka teatralna, kino i wymarzony koncert Ennio Morricone) oraz spotkań z przyjaciółmi i dawno nie widzianymi znajomymi.
Luty
Po ostatnim egzaminie wsiadłam w autobus i pojechałam do Nowego Sącza, gdzie spędziłam pierwszy weekend lutego. Miasto samo w sobie bardzo mi się spodobało. Rynek, jego okolice i park Planty urzekły mnie swoim spokojem i pozwoliły na krótki odpoczynek. Obiecałam sobie, że wrócę do Nowego Sącza latem. W 2019 roku się to nie udało, zobaczymy co przyniesie 2020.
Marzec
Początek marca rozpoczęłam wizytą w Warszawie. Spotkałam się z przyjaciółką oraz ze znajomymi, którzy mieszkają w stolicy, obejrzałam wystawę “Fortune Teller Told Me” Sonii Szóstak oraz odwiedziłam Muzeum Etnograficzne w Warszawie.
Kwiecień
W kwietniu pojechałam do Cieszyna na spotkanie blogerów podróżniczych. Był to mój pierwszy raz na takim spotkaniu i żałuję, że pojechałam na nie dopiero w 2019 roku. Cieszyn Blog Travel Meetup to bardzo kameralna (prawie rodzinna) atmosfera, ciekawe i przydatne prelekcje oraz fantastyczni ludzie, z którymi godzinami można rozmawiać o podróżach i nie tylko. W Cieszynie poznałam tak dużo nowych osób, że nie sposób ich wszystkich wymienić. Każda z nich wniosła w moje życie i spojrzenie na świat coś nowego. Wspaniałe przeżycie!
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie skoczyła do Czeskiego Cieszyna na smažený sýr i gdybym nie udała się na krótki spacer po mieście.
Kwiecień/Maj
Na przełomie kwietnia i maja pojechałam ze znajomymi na długi weekend (a raczej tydzień) majowy do Rosji, a dokładnie – do Sankt Petersburga. Pomysł rzucony całkiem spontanicznie w grudniu 2018, stał się rzeczywistością 4 miesiące później.
W Petersburgu zachwyciłam się rosyjską architekturą, zwiedziłam przepiękną cerkiew Spasa-na-Krowi, zajadałam się blinami z kawiorem, zobaczyłam najpiękniejsze stacje petersburskiego metra, chodziłam po dachach kamienic na Newskim Prospekcie, odkryłam kilka perełek, o których nie piszą przewodniki i wykreśliłam z mojej bucket list zwiedzenie Ermitażu.
Wiza turystyczna do Rosji – praktyczne informacje + niespodzianka
Sankt Petersburg – praktyczny przewodnik po Wenecji Północy
Metro w Sankt Petersburgu – najpiękniejsze stacje metra w Petersburgu
Czerwiec
W czerwcowej przerwie między egzaminami i zaliczeniami pojechałam do Łodzi na festiwal See Bloggers. Oprócz uczestnictwa w prelekcjach i warsztatach udało mi się pospacerować po bardzo klimatycznej dzielnicy Księży Młyn i zjeść najlepsze śniadanie ever w łódzkiej Spółdzielni.
Lipiec
W połowie lipca pojechałam z moją przyjaciółką na babski tydzień na Warmię i Mazury. Dzięki gościnności jej rodziców zatrzymałam się u nich w domu pod Olsztynem.
Mimo że pogoda nie rozpieszczała zwiedziłam Olsztyn, gdzie oprócz spacerów wybrałyśmy się na wycieczkę rowerową wokół okolicznych jezior. Zwiedziłam też mazurskie Mikołajki i Giżycko, odbyłam krótki rejs po Jeziorze Śniardwy, po raz pierwszy zobaczyłam Kanał Elbląski, odwiedziłam Farmę Ślimaków, o której nie miałam pojęcia i zjadłam przepyszne Dzyndzałki Warmińskie w Karczmie Warmińskiej w Gietrzwałdzie.
Sierpień
Od połowy sierpnia do pierwszego tygodnia września przebywałam na Sycylii skąd pracowałam zdalnie, spędzałam czas z rodziną i znajomymi, szukałam książek do pracy mgr i nowych przepisów do e-booka.
Podczas tego wyjazdu udało mi się zobaczyć również sporo nowych, nieodwiedzonych dotąd miejsc. Oprócz jeszcze lepszego poznania Syrakuz odwiedziłam Rezerwat Przyrody Vendicari, odbyłam trekking wgłąb kanionu Cavagrande del Cassibile, odwiedziłam Marzamemi i San Lorenzo, zjadłam pyszne lody pistacjowe w Avoli i plażowałam w okolicach Pozzallo. Byłam również w Katanii, gdzie posiedziałam w bibliotece zbierając bibliografię do pracy i szukałam nowych miejsc z pyszną sycylijską kuchnią.
Dzięki temu wyjazdowi zaktualizowałam przewodnik po Syrakuzach (który jest teraz najlepszym przewodnikiem po tym mieście w sieci) oraz kulinarny przewodnik po Katanii, w którym znajdziecie nowe i genialne jedzeniowe miejscówki.
Syrakuzy – przewodnik śladami mitologii
Katania – przewodnik kulinarny
Wrzesień
Z Sycylii polecieliśmy prosto do Walencji, gdzie spędziłam tydzień. Głównym celem tego wyjazdu było wesele znajomych. W Walencji odwiedziłam zachwycające Ciudad de las Artes y las Ciencias, Stare Miasto, ale również plażę Malvarrosa, na której plażowanie było czystą przyjemnością. Oczywiście na zabrakło pysznych tapasów, owoców morza i zimnej sangrii.
Po powrocie do Polski świętowaliśmy nasze urodziny i wyskoczyliśmy na weekend do Warszawy. Kot chciał wziąć udział w “Niewidzialnej Wystawie”, a ja w końcu spełniłam marzenie o wysłuchaniu Koncertu Chopinowskiego w Łazienkach. Magia!
W ostatni weekend września wybraliśmy się na spacer do Ojcowskiego Parku Narodowego, gdzie zjedliśmy pysznego Pstrąga Ojcowskiego. Wstyd się przyznać, ale ostatni raz byłam w Ojcowie w podstawówce.
Listopad
1 listopada poleciałam w odwiedziny do mojej siostry do Toskanii. Zrobiliśmy sobie krótki spacer po Pizie i Lukce. W planach była również Florencja, ale ze względu na ulewne deszcze zmieniliśmy plany i wylądowaliśmy w outlecie Barberino pod Florencją.
Florencja – praktyczny przewodnik
Dolina Val d’Orcia – najpiękniejsze miejsca w środkowej Toskanii
Toskania: najpiękniejsze miasteczka Chianti Classico
W ostatni weekend listopada pojechałam do Gdańska na Festiwal Kobiet Internetu. Nie miałam zbyt dużej ochoty jechać na to wydarzenie, ale czułam podskórnie, że może być ono dużą inspiracją. Nie myliłam się! Festiwal obfitował w wiele cennych wykładów, prelekcji i warsztatów, a te, w których uczestniczyłam nauczyły mnie wielu ważnych umiejętności, nad którymi ciągle muszę pracować.
Grudzień
Koniec 2019 spędziłam w północnych Włoszech, odkrywając uroki i smakując kuchnię Piemontu i Veneto. Zwiedziłam Turyn, Weronę, a nowy 2020 rok powitałam na Placu św. Marka w Wenecji. Nie mogłam sobie lepiej wymarzyć tej końcówki roku.
Plany na 2020 rok
2019 rok zakończyłam mając już kilka podróżniczych planów na 2020 rok w zanadrzu. Chętnie się nimi z Wami podzielę.
Pod koniec lutego czeka mnie długi weekend w Austrii i Szwajcarii. Na pewno odwiedzę Zurych i zaszyję się na dwa dni w okolicach Jeziora Bodeńskiego. W lutym lub w marcu czeka mnie kolejny wyjazd na Sycylię. Tym razem moją destynacją będzie Palermo, szukanie materiałów i prowadzenie badań do pracy mgr. W połowie kwietnia lecę do Niderlandów. Odwiedzę Amsterdam, Haarlem i może uda mi się zobaczyć też Maastricht. Pod koniec czerwca czeka mnie wypoczynek w Chorwacji, a dokładnie na wyspie Brač, a stamtąd kto wie – może w końcu polecę do Albanii, która nie wypaliła w 2019 roku.
Oczywiście stawiam również na podróże po Polsce, która ciągle mnie fascynuje i zachwyca. Chciałabym zobaczyć Toruń, Lublin i Bieszczady.
W 2020 roku chciałabym też w końcu polecieć gdzieś dalej i spełnić marzenie o Tajlandii albo Meksyku. Wszystko ciągle przede mną. Zobaczymy, co przyniesie 2020 rok, ale ja czuję, że będzie niesamowicie spektakularny. Oby tak było!
Recent Comments