Nareszcie mamy wiosnę! Zdaje się, jakby zima, która uprzykrzała nam życie przez kilka dobrych miesięcy nigdy nie istniała i była tylko złym koszmarem. Jestem okropnym ciepłolubem i zima mogłaby dla mnie nie istnieć. Na szczęście znalazłam w tej części roku jeden duży plus – pozwala ona sprawdzić, czy kosmetyki, których używam faktycznie są tak rewelacyjne, jak przedstawiają je producenci i czy poradzą sobie ze spustoszeniem na skórze i włosach, które sprawia zima. Jakie produkty to moje nowe kosmetyczne hity i dlaczego sprawdziły się też w podróży? Zapraszam do lektury.
Większości z poniższych produktów używam systematycznie od października po dziś dzień. Wszystkie z nich przetestowałam podczas podróży (tych bliższych i dalszych) i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że sprawdzają się one zarówno w domu, jak i podczas wyjazdu. Zarówno w zimnym, jak i ciepłym klimacie. Jesteście ciekawi, co to za kosmetyki? Oto moja złota, wiosenna i podróżnicza, piątka!
1. Naturalny Antyperspirant Cytrusowy – Natu Handmade
Dziewczyny z Natu Handmade poznałam na jesiennych krakowskich Ekotykach. Od dłuższego czasu szukałam naturalnego dezodorantu bez alkoholu, aluminium i parabenów, jednakże żaden produkt z tych dostępnych na rynku nie miał na tyle dobrej opinii, żebym zechciała po niego sięgnąć. Gdy tylko zobaczyłam, że Natu Handmade mają u siebie kosmetyk, którego bardzo długo poszukiwałam, poprosiłam je o próbkę i zaczęłam testować. Przetestowałam, zakochałam się, kupiłam pełnowymiarowy produkt i zaraziłam nim moją sycylijską rodzinę. Ale po kolei.
“Cytrusowa świeżość” to antyperspirant w kremie o świeżym i bardzo przyjemnym zapachu trawy cytrynowej. Zapobiega poceniu się, nie podrażnia, nie uczula (chyba, że ktoś ma akurat uczulenie na któryś ze składników dezodorantu) i pielęgnuje skórę. W składzie tego produktu znajdziecie m. in. wosk pszczeli, masło awokado, oliwę z oliwek czy nierafinowany olej kokosowy.
Ze względu na to, że jestem osobą bardzo aktywną jedyną rzeczą, której się obawiałam było to, że naturalny antyperspirant nie będzie chronił mnie przed nieprzyjemnym zapachem podczas ciężkich treningów na siłowni. Przetestowałam go podczas treningu siłowego, zajęć fitness oraz jogi. Sprawdził się idealnie! Następnym testem były podróże. Antyperspirant dał radę podczas lotu samolotem, a także w gorącym i wilgotnym klimacie – na Sycylii i w Dubaju.
“Cytrusowa świeżość” podbiła serca mojej sycylijskiej rodziny, która od kilku lat szukała w pełni naturalnego antyperspirantu w przystępnej cenie. Znalazła go w Polsce. Jestem z tego bardzo dumna i z ogromną radością wysyłam paczki z tym kosmetykiem na Sycylię. Dezodorantu od Natu Handmade używa też moja mama, która docenia w nim to, że nie posiada on w swoim składzie żadnych substancji rakotwórczych.
Wielkim plusem tego produktu jest dla mnie to, że jest on w pełni naturalny, świetnie chroni przed nieprzyjemnym zapachem, sprawdza się w każdej sytuacji i nie podrażnia skóry. Co więcej, mogą go używać zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Świetnie radzi sobie też z męskim potem (przetestowane!).
Jedyny minus? To krótka, bo tylko 6-cio miesięczna, przydatność do zużycia. Wiem jednak czym jest to spowodowane i w pełni się z tym zgadzam.
Jeśli szukacie naturalnego antyperspirantu, z ręką na sercu mogę Wam polecić produkt od Natu Handmade. On działa, serio!
2. Mus pod prysznic Granat/Grejpfrut – Dresdner Essenz
Na liście moich jesiennych kosmetycznych ulubieńców pojawił się balsam do ciała firmy Dresner Essenz, którego zapachem i konsystencją byłam zafascynowana. Tym razem polecam Wam mus pod prysznic tej firmy. Co w nim takiego wspaniałego?
Po pierwsze, ma piękny i bardzo energetyczny zapach granatu i grejpfruta. Po drugie, nie zawiera SLSów, parabenów, emulgatorów czy silikonów. Po trzecie, ma świetny naturalny skład (ekstrakt z owocu granatu, ekstrakt z liści aloesu, naturalny olejek eteryczny z grejpfruta czy olej z awokado), dzięki czemu odżywia, chroni i nawilża skórę.
A po czwarte, jest on idealny na siłownię czy podczas podróży (np. w przypadku wyjazdu pod namiot), gdyż po wstrząśnięciu z butelki wyciskacie na dłoń gotową pianę musu.
Jeśli szukacie płynu pod prysznic, który sprawdzi się w każdych warunkach i który będzie miał rewelacyjny zapach, wypróbujcie ten od Dresdner Essenz. Ja używam go po każdym treningu, kiedy zależy mi na szybkim prysznicu. Sprawdziłam go też podczas wyjazdu do Toskanii, gdzie nie brałam żadnej myjki czy gąbki do ciała. W przypadku musu do ciała, takie gadżety są całkowicie zbędne.
3. Olejek do ciała i włosów, Argan & Jojoba Oil – Loton SPA&BEAUTY
Na ten olejek do ciała i włosów wpadłam przypadkiem w Rossmannie. Akurat szukałam nowego olejku i już miałam kupić kosmetyk, którejś z wiodących marek, gdy wpadłam na pomysł sprawdzenia ich składów za pomocą aplikacji Cosmetic Scan (pisałam o niej tutaj). O dziwo, większość kosmetyków miała sporo niepotrzebnych substancji zapachowych czy konserwantów.
I wtedy sięgnęłam na najniższą półkę po olejek firmy Loton SPA&BEAUTY, który kosztował niecałe 13 zł i nie wydawał mi się dobrym wyborem. Sprawdziłam jednak skład i zaniemówiłam. Olejek firmy Loton zawiera w swoim składzie olej słonecznikowy, olej arganowy, olej jojoba, tokoferol (wit. E) oraz trójgliceryd kaprylowo – kaprynowy, który ułatwia poślizg z produktach olejowych i stwarza okluzję na skórze. Tylko tyle, zero parabenów, silikonów, alergenów czy składników pochodzenia zwierzęcego.
Tego olejku używam do olejowania końcówek włosów, do nawilżania ciała podczas podróży, do demakijażu oraz do masażu. Ma świetny zapach, przypominający gumę balonową, świetnie sprawdza się w każdej z powyżej wymienionych sytuacji, a w podróży zastępuje mi aż 3 kosmetyki. Bardzo dobrze nawilża ciało, sprawia, że skóra jest miękka i elastyczna, a końcówki włosów dłużej są wytrzymałe i nie rozdwajają się ani nie plączą.
Jeśli więc szukacie dobrego, taniego i polskiego olejku do ciała i do włosów z naprawdę dobrym składem, polecam Wam ten z Loton SPA&BEAUTY. Jestem pewna, że zostanie on ze mną na długo.
4. Odżywcza pomadka z peelingiem – Sylveco
Moim totalnych hitem pomadkowym są pomadki ochronne z woskiem pszczelim od Burt’s Bees. Mają one jeden minus – są prawie niedostępne w Polsce, a jeśli już je dostaniecie, kosztują 17 zł za sztukę (dwukrotna przebitka na cenie oryginalnej). Za punkt honoru postawiłam więc sobie znalezienie pomadki, która będzie działać tak samo dobrze, jak mój ulubieniec, ale będzie tańsza i produkowana w Polsce.
No i znalazłam! Mowa o odżywczej pomadce z peelingiem od Sylveco. Pomadka zawiera w swoim składzie same naturalne dobroci: wosk pszczeli, olej sojowy, olej z wiesiołka, masło shea, masło kakaowe czy olejek z werbeny. Dzięki nim kosmetyk zmiękcza i nawilża usta, a za pomocą cukru trzcinowego delikatnie je peelinguje i wygładza.
Pomadkę od Sylveco testowałam całą zimę, podczas podróży samolotem oraz w wymagającym klimacie. Za każdym razem sprawdziła się rewelacyjnie. Próbowałam już wielu pomadek ochronnych dostępnych na polskim rynku, ale z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że ta od Sylveco jest najlepszą z nich. Naturalna, tania i polska. Czego chcieć więcej?
5. Twilly d’Hermès – Hermès
Nie wyobrażam sobie wyjazdu bez zabrania ze sobą ulubionych perfum. Od niedawna moim ulubionym zapachem jest Twilly d’Hermès francuskiego domu mody Hermès, który sprawdza się zarówno na dzień, jak i na wieczorne wyjście. Zapach jest określany jako kwiatowy, ale dzięki nutom korzennym i orientalnym jest on też zmysłowy i bardzo pociągający.
Kompozycja Twilly przedstawia się następująco. W nucie głowy mamy imbir, bergamotkę i gorzką pomarańczę. Nutę serca tworzą tuberoza, bergamotka i kwiat pomarańczy, a nutami bazy są drzewo sandałowe i wanilia. Jak możecie się domyślić nowa kompozycja zapachowa od Hermès jest niezwykle ciekawa, lekka i intensywna zarazem. Na uwagę zasługuje również przepiękny flakonik perfum, wyróżniający się odwołaniem do kultowych, jedwabnych chust tej marki.
Moje perfumy Twilly to najmniejsza pojemność, czyli 30 ml, które dzięki swojemu rozmiarowi zmieszczą się do każdej kosmetyczki. A dzięki temu, że są intensywne, starczają na dosyć długo.
Jeśli szukacie perfum idealnych na wiosnę i lato, na podróż czy na codzienne bieganie po mieście, sprawdźcie sobie Twilly od Hermès. To piękna, radosna i wakacyjna kompozycja, która spokojnie sprawdzi się także na wieczorne wyjścia.
To już wszystko jeśli chodzi o moje podróżnicze kosmetyczne hity. Dajcie znać, czy któreś z tych kosmetyków są Wam znane i czy ich używacie. Jeśli macie swoje ulubione produkty, których używacie w podróży podzielcie się nimi w komentarzach. Stwórzmy listę najlepszych kosmetyków, które sprawdzają się podczas wyjazdów.
Zobacz także:
Kosmetyczne hity #1
Kosmetyczne hity #2
Recent Comments