Na kwiecień czekałam jak na zbawienie. Miałam nadzieję na piękną pogodę, dużo dobrej energii i pozytywne wiadomości. W moich najśmielszych snach nie spodziewałam się, że będziemy mieć tak piękne lato tej wiosny. Wszystkie drzewa i krzewy zakwitły nie wiadomo kiedy. Tak krótko mogliśmy się cieszyć białą mirabelką czy pięknymi magnoliami. Teraz kwitną bzy i to dla mnie dobry znak. Bez nastraja mnie pozytywnie.

Kwiecień minął jak szalony. Wydaje mi się, że nic konkretnego się nie wydarzyło, ale wystarczy, że spojrzę do mojego Passion Plannera i wiem, że to był dobry czas. Nowe ciekawe projekty, fajne kontynuowane współprace, wspaniałe spotkania ze znajomymi, inspirujące rozmowy, sadzenie ogródka i interesujące wykłady. Kwiecień to Wielkanoc w Porto i wyjazd do Poznania na konferencję Blog Conference Poznań, która przyniosła dużo nowych pomysłów około blogowych oraz była początkiem nowych blogerskich znajomości. Było super! No i ten Poznań… darzę go coraz większą sympatią.

 

A tymczasem w kwietniu…

Słucham – wykładów motywacyjnych Mel Robbins oraz Kamili Rowińskiej. Mam ostatnio taki czas, że pracuję nie tylko nad swoim ciałem (dieta, siłownia), ale również nad umysłem i dzięki tym dwóm kobietom jestem w stanie spojrzeć na siebie i swoje życie z innej perspektywy. Kto wie, może do trzydziestki stanę się lepszą wersją siebie.
A jeśli chodzi o muzykę, do znudzenia zasłuchuję się w “Perfect Symphony” Eda Sheerana i Andrei Boccellego. 

 

Chciałabym – wcielić w życie pomysły, o których ostatnio bardzo intensywnie myślę. Pierwszym z nich jest newsletter blogowy, w którym chciałabym przemycić Wam trochę mojej myśli podróżniczej oraz w którym dzieliłabym się z Wami ciekawostkami o miejscach, w których byłam i które planuję zwiedzić. Chcielibyście czytać coś takiego raz w miesiącu? Dajcie znać, bo Wasze zdanie bardzo pomoże mi w podjęciu decyzji. Drugim pomysłem jest sklep internetowy z moimi produktami, które silnie motywowałyby i inspirowałyby do podróży. Byłyby to m.in. akcesoria podróżnicze, ale nie tylko. Bardzo intensywnie myślę też o napisaniu e-booka o… tak, o Sycylii. Nie byłyby to pozycje dotyczące stricte całej wyspy, ale kilku miast, które znam prawie od podszewki. Co Wy na to? Chciałabym też mieć duuuże pokłady cierpliwości, bo w tych wszystkich działaniach to nie samodyscyplina i organizacja są mi potrzebne, a cierpliwość, która jest moją słabą stroną. 

 

Czytam – “Madre Mia” Doroty Żak, czyli zbiór listów, luźnych przemyśleń i obserwacji z rocznego pobytu w Madrycie. Czy ją skończę? Zobaczymy. Daję jej szansę do połowy, a jeśli nie zainteresuje mnie jakoś specjalnie, oddam ją do biblioteki nieskończoną. Jak mówi moje czytelnicze motto: “Życie jest zbyt krótkie, aby czytać mało ciekawe książki”. W kwietniu skończyłam też reportaż “Pieszo do irańskich nomadów”, którego recenzja pojawi się niebawem na blogu oraz “Żonę terrorysty” – opowieść Szwedki, która przez 16 lat żyła z dżihadystami. Przeczytałam też włoski kryminał/zagadkę “Fuoco sotto la pelle”, napisaną przez mojego przyjaciela. Jeśli tylko znacie włoski i lubicie zagadkowe kryminały to polecam Wam tę pozycję. Historia trzyma w napięciu do ostatniej chwili i ogromnie wciąga, a akcja dzieje się na Sycylii. 

 

Oglądam – vlogi podróżnicze na Youtube. Z filmów wyświetlanych w kinach obejrzałam “Twarz” Gośki Szumowskiej, co do którego mam bardzo mieszane uczucia. Niemniej jednak, ogromne brawa dla Mateusza Kościukiewicza za tak wymagającą rolę. 

 

Planuję – maj, a dokładnie majówkowy wyjazd do Wrocławia, wszystkie weekendy majowe oraz wpisy blogowe na maj. Muszę się przyznać, że bardzo lubię planować wydarzenia na kolejne dni czy miesiące. Czuję wtedy, że mam kontrolę nad moim życiem i zwykłą codziennością. 

 

Uczę się – cierpliwości i nierezygnowania z obranego celu już na starcie. Staram się przekonywać samą siebie, że każdy, nawet najgłupszy pomysł może być najbardziej dochodowym. Trzeba go tylko dobrze przemyśleć, dopracować i wypromować. 

 

Czuję się – szczęśliwa i pełna dobrej energii. Wróciłam właśnie z mojej spokojnej, polskiej wsi, która znajduje się w województwie Świętokrzyskim. Za każdym razem, kiedy stamtąd wracam mam w sobie mętlik emocjonalny. Z jednej strony spokój, wyciszenie i poskładane myśli, a z drugiej – pełno pomysłów, dużo energii i chęć do działania. Tak działa na mnie kontakt z naturą i czyste powietrze. W tym roku, po raz pierwszy, zasadziłam i zasiałam swój własny ogródek warzywny. Mam tam cebulę, czosnek, marchewkę, pietruszkę, rzodkiewkę, rukolę czy bób. To niesamowite i ogromnie podbudowujące, gdy widzisz, że Twoje własne eko warzywka kiełkują i stają się coraz większe. Tak niewiele potrzeba człowiekowi do szczęścia. 

 

Czekam na – tak naprawdę nie czekam na nic konkretnego. Staram się korzystać z życia, cieszyć nim na 100% i być tu i teraz. Chociaż może trochę czekam na majówkę we Wrocławiu i pierwszy weekend majowy, kiedy to zaszyję się na wsi i będę chłonąć dobrą energię. 

 

Pracuję nad – sobą. Tylko tyle i aż tyle.

 

Jestem wdzięczna – za ogrom rzeczy. Za rodzinę i przyjaciół, za fantastyczne osoby, które poznałam dzięki blogowaniu i z którymi mogłam się spotkać w Poznaniu. Za polskie krajobrazy, które wprawiają mnie w melancholijny stan. Za możliwość rozwoju i samorealizacji. Za liczne podróże i wyjazdy (te większe i te mniejsze). Za zapach bzu i za wspaniałe, różnokolorowe zachody słońca. 

 

Taki był mój kwiecień. Pełen zwykłych chwil i niezapomnianych wspomnień. A jak Tobie minął ten miesiąc? Podziel się nim ze mną w komentarzach. 

 

Wpisy opublikowane w kwietniu: