Gdy po raz pierwszy jechałam na Sycylię (a było to kilka dobrych lat temu), w głowie dudniły mi utarte i znane wszystkim stereotypy – mafia, wieczne słońce, sympatyczni mieszkańcy, przystojni bruneci, brud i bieda. Przed oczami miałam też typowe kremowo-żółto-pomarańczowe sycylijskie domy znane mi z filmów, piękne i zadbane kobiety, pędzące Vespy, poczciwe stare Fiaty 500, cudowne widoki, soczyste pomarańcze oraz Sycylijczyków cieszących się życiem i nadmiernie gestykulujących. Otrzeźwienie i powrót do rzeczywistości przyszedł po kilku miesiącach mieszkania na wyspie. Jesteście ciekawi, czym zaskoczyła mnie Sycylia? Zapraszam do lektury!

 

Kuchnia sycylijska - książka, ebook.

 

Pewnie do dziś żyłabym w tym moim egzotycznym wyobrażeniu na temat Sycylii, gdyby nie wyjazd na Erasmusa, mieszkanie na wyspie, poznanie jej mieszkańców i w końcu sycylijska rodzina. Ta włoska wyspa jest bowiem kreowana jako raj na ziemi, gdzie wiedzie się spokojne życie, a czas mija na pogaduszkach, popijaniu kawy i zajadaniu się makaronem. No i faktycznie, popija się tam pyszną, aromatyczną kawę, zajada się smaczną pastą, ale prawdziwe życie oparte na zwykłej codzienności już nie jest takie rajskie jak mogłoby się wydawać. 

Mieszkanie na Sycylii i ciągłe poznawanie tej wyspy sprawiły, że non stop konfrontuję swoje wyobrażenia z rzeczywistością, otwieram oczy ze zdziwienia albo kiwam głową z pobłażliwością na znak zrozumienia.
Chcecie wiedzieć, czym zaskoczyła (i nadal zaskakuje) mnie Sycylia? Oto kilka faktów i ciekawostek.  

 

Czym zaskoczyła mnie Sycylia?

 

1. Sycylijska (a raczej włoska) biurokracja nie ma końca.

Zacznę od najgorszego zaskoczenia – włoska biurokracja jest okropna, ale jej sycylijskie wydanie zdaje się być jeszcze gorsze. Zacznijmy od takiego banału, jak wizyta na poczcie. Wyobrażaliście sobie kiedykolwiek stanie i czekanie w kolejce na poczcie bite 3 (słownie: trzy) godziny? Nie? Szkoda, Wasza strata! 

Muszę się Wam pochwalić, że doświadczyłam czekania na poczcie trzy godziny tylko po to, żeby zapłacić jeden rachunek. Tak, tylko jeden. W tym czasie pracownicy poczty ucinali sobie krótsze lub dłuższe pogawędki z petentami, wychodzili na kawę czy papierosa i robili wszystko, żeby czas do sjesty zleciał im jak najprzyjemniej i bez zbędnego przepracowania się. Dziś wspominam to doświadczenie z rozbawieniem i łezką w oku, ale wtedy nie było mi do śmiechu. 

W ogóle przez te kilka lat zauważyłam, że na Sycylii nie ma kultury płacenia rachunków przez internet. Nie wiem, z czego to wynika – ze słabego dostępu do łącza, z niewiedzy czy z potrzeby bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem. Faktem jest, że jeśli powiecie Sycylijczykowi, że rachunki można zapłacić online, to ten spojrzy na Was ze zdziwieniem i zapyta: “to tak się da?”.

Większość spraw urzędowych na Sycylii nie da się załatwić bezproblemowo, tak po prostu, od ręki. Bo nie ma osoby odpowiedzialnej za dane stanowisko, bo jest poniedziałek, bo za 10 minut sjesta, bo przepisy, bo trzeba trochę dłużej poczekać, bo… Wymówek i powodów znajdzie się co nie miara. Na szczęście w każdym urzędzie (czy np. na uniwersytecie, jak to było w moim przypadku) znajdzie się też osoba, która jest wszechmocna, którą wszyscy darzą szacunkiem i której wszyscy się boją. Wtedy wystarczy tylko jedno powołanie się na znajomość takiej osoby, a sprawa zostaje załatwiona w mgnieniu oka i po kilku tygodniach oczekiwań. 

Strajk sycylijski, czyli czym zaskoczyła mnie Sycylia.Strajk na Sycylii. Trwał pół roku mojego pobytu na Sycylii i przez ponad kolejny rok

 

2. Sycylijczycy są… blondynami!

Sycylijczyk, w ogólnie panującym wyobrażeniu, to osoba o mocno zarysowanych rysach twarzy, ciemnej karnacji, czarnej oprawie oczu i czarnych włosach. Sama przed wyjazdem na wyspę wyobrażałam sobie, że każdy napotkany przeze mnie Sycylijczyk będzie wyglądał co najmniej jak Stefano Terrazzino, a Sycylijka będzie odzwierciedleniem Moniki Bellucci. Możecie sobie wyobrazić moje zdziwienie, gdy poznałam rodowitych Sycylijczyków, którzy pochodzili z samego środka wyspy i byli… blondynami! Naturalnymi, rzecz jasna. 

I tak po dokładnym zagłębieniu się w historię Sycylii i po przestudiowaniu jej inwazorów (a byli wśród nich np. Normanowie czy Francuzi) doszłam do wniosku, że jasnowłosi osobnicy o niebieskich oczach jak najbardziej są tu czymś normalnym. No bo skoro Arabowie czy Grecy zostawili Sycylijczykom swoje silne, ciemny geny, to normalnym jest też i to, że gdzieś w głębi wyspy przetrwały również geny dzisiejszych Skandynawów. 

 

3. Sjesta to stan umysłu.

Czy jest ktoś, kto nie marzył nigdy o poobiedniej sjeście? No właśnie, chyba nie ma takiej osoby. Sjesta to krótka popołudniowa drzemka, ale termin ten coraz częściej rozciąga się też na około obiadową przerwę od pracy, taki krótki odpoczynek, w czasie którego Włosi wracają do domów na obiad, kieliszek wina i odpoczywają.

Na Sycylii, tak jak i w całych Włoszech, sjesta trwa zazwyczaj od godziny 13 do około 16. Jest tylko jeden wyjątek – sjesta na Sycylii niekoniecznie musi się o tej 16 skończyć. Z własnego doświadczenia wiem, że niekiedy prywatne sklepy czy tabaccherie potrafią przeciągnąć swoją sjestę do poranka dnia następnego albo co najmniej spóźnić się z ponownym otwarciem lokalu o kilka godzin.

Czy to wszechobecna zasada? Nie. Czy tak można robić? Jeśli pracownik jest swoim własnym pracodawcą i nie chce mu się już tego dnia pracować to czemu nie? Nie zdziwcie się więc, jeśli po sjeście zastaniecie w jakimś sklepie kartkę z informacją, że po obiedzie lokal nie zostanie ponownie otwarty. Na początku mojej sycylijskiej przygody takie zachowanie bardzo mnie dziwiło, dzisiaj zdążyłam się już przyzwyczaić. 

Sjesta to stan umysłu. Przeciętny Sycylijczyk nie wyobraża sobie bez niej życia i rozkładu dnia codziennego, a Sycylijczyk na wygnaniu (poza granicę pięknej Italii) nie może zrozumieć, jak mieszkańcy północnych krajów potrafią bez niej funkcjonować.

Sjesta, czyli czym zaskoczyła mnie Sycylia.Sjesta w Palermo – przypadkowy moment uchwycony na targu Ballaro’

Sjesta, czyli czym zaskoczyła mnie Sycylia.Sjesta w Katanii

 

4. Dolce vita na Sycylii wcale nie jest taka “dolce”.

Sycylijska “dolce vita”, kreowana przez przemysł turystyczny i samych turystów, nie jest już taka “dolce” jeśli odejdzie się od turystycznych szlaków i wsiąknie się w prawdziwą, sycylijską rzeczywistość. Życie przeciętnego Sycylijczyka wcale nie jest takie kolorowe i usłane różami, jak może się nam wydawać. Na co dzień styka się z on ze zwykłymi problemami takimi jak bezrobocie, problemy z pracą, praca na czarno, biurokracja czy kiepska służba zdrowia. 

Największym i najbardziej frapującym problemem zwykłego Sycylijczyka (mam tu na myśli osobę, która pracuje w sektorze innym niż turystyka) jest problem z pracą. Jeśli już ją ma, to albo dostaje zbyt niskie wynagrodzenie, które ledwo pozwala na wiązanie końca z końcem albo dostaje wypłatę z kilkumiesięcznym opóźnieniem albo pracuje na czarno i musi się liczyć na każdą ewentualność. Dla młodego pokolenia bardzo często nie ma żadnych perspektyw czy możliwości rozwoju, przez co muszą zadowolić się jakąkolwiek pracą albo spróbować swoich sił na północy Włoch lub za granicą. 

Kiedyś myślałam, że zagadnienie bezrobocia i problemów z pracą na Sycylii jest mocno przerysowane, ale dzisiaj wiem, że to ciągłe strapienie, z którym zmagają się mieszkańcy wyspy. Najbardziej zdziwiło mnie zdanie, usłyszane kiedyś od znajomej, które brzmiało mniej więcej tak: “i co z tego, że mamy piękne morze, słońce i pyszną kuchnię? Jeśli nie masz stałej pracy, nie wiesz, co będziesz robić jutro i czy wystarczy Ci do końca miesiąca, to po pewnym czasie przestaje Cię to wszystko cieszyć, a jedyną rzeczą, o której myślisz są praca i pieniądze, a raczej ich brak”. Dzisiaj, po kilku latach znajomości tematu, wiem co miała na myśli i bardzo dobrze ją rozumiem. 

 

5. Zimą na Sycylii jest… zimno!

Srogość sycylijskiej zimy była dla mnie jednym z największych zaskoczeń. Naiwnie myślałam, że skoro w grudniu czy w styczniu termometr wskazuje 10-15°C to będzie mi w miarę ciepło. Nic bardziej mylnego!

Zima na Sycylii potrafi dać się we znaki. Po wrześniowych 35°C słupki spadają do 10°C w styczniu (a wewnątrz wyspy nawet do 4°C) i ta różnica temperatur jest naprawdę odczuwalna. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze wilgoć i wiatr, które tylko nasilają przeszywające zimno.

Dodatkowo, domy na Sycylii są kompletnie nieprzystosowane do innej pory roku niż lato. Mury domów są tu cienkie, a mieszkania dość wysokie. Wiele domów ma problem z wilgocią i grzybem, który zbiera się na ścianach. Głównym powodem takiej sytuacji jest to, iż w sycylijskich domach nie ma ogrzewania. Tak, dobrze słyszycie. W mieszkaniach na Sycylii brak jest kaloryferów, a mieszkańcy ogrzewają się zimą przy przenośnych piecykach, które na nic się zdają.

Co jeszcze sprawia, że zimy sycylijskie na należą do najprzyjemniejszych? Na przykład to, że na okres jesienno-zimowy (mniej więcej od listopada do marca) przypada pora deszczowa. Gwałtowne i ulewne deszcze, wiatr, wilgoć, niska temperatura i brak ogrzewania powodują, że zima na Sycylii potrafi być bardziej uciążliwa niż ta w Polsce.

Żeby uświadomić Wam poziom zimna w nocy, w pokoju bez ogrzewania, w zimie wyobraźcie sobie, że idziecie spać w grubych, frotowych skarpetach, w piżamie, w grubym, ocieplanym dresie, t-shircie, bluzie z kapturem (kaptur koniecznie musi być założony na głowę), w rękawiczkach, przykryci jesteście grubą kołdrą i kocem i nadal trzęsiecie się z zimna. Pewnie zastanawiacie się teraz, czy tak wyglądał mój nocny strój. No cóż, nie rozczaruję Was. Tak poubierana spałam przez kilka dobrych tygodni.

Śnieg na Etnie, czyli czym zaskoczyła mnie Sycylia.

 

6. Miejsce kobiety jest… na pewno nie w barze.

Sycylijczycy są niepoprawnymi tradycjonalistami. Młodsze pokolenie powoli wciela w życie nowoczesne zachowania, jednakże starsi mieszkańcy wyspy nadal są wierni tradycji.

No i właśnie, w dawnej tradycji sycylijskiej miejsce kobiety było w domu, gdzie zajmowała się domem oraz dziećmi. Prała, sprzątała, gotowała, karmiła i była ostoją. Ta rola przetrwała do dzisiaj i nawet najbardziej wyemancypowane Sycylijki wiedzą, że jeśli w ich rodzinie pojawi się dziecko, słowo “kariera” musi odejść do lamusa, chociażby na kilka lat.

Dawny sycylijski savoir-vivre zakładał, że szanująca się kobieta, o dobrych manierach i obyczajach, nie może sama wychodzić do lokalów, uczęszczanych w większości przez mężczyzn. Zawsze powinien towarzyszyć jej męski opiekun (mąż, brat, ojciec) lub przynajmniej kilka innych kobiet. Kobieta, która ma czelność sama pojawić się np. w barze uważana jest za kobietę lekkich obyczajów.

O ile w dużych miastach taki sposób myślenia już dawno nie istnieje, o tyle w małych miasteczkach w samym środku wyspy jest on nadal czymś absolutnie normalnym. Sama miałam taką sytuację, która totalnie mnie zaskoczyła.

Pojechałam na kilka dni do miasteczka w środku wyspy, w którym ilość turystów wynosi maksymalnie 5 osób na rok. Z samego rana postanowiłam pójść do baru na śniadanie, a po nim rozpocząć poznawanie okolicy. W barze znajdowało się około 10 mężczyzn plus właściciel, którzy rozmawiali, żywo gestykulując. Gdy weszłam do środka, zapadła totalna cisza. Niezrażona niczym zamówiłam rogalika i cappuccino i zabrałam się za jedzenie. Przez cały ten czas nie padło ani jedno zdanie, a wszystkie oczy były zwrócone w moim kierunku. Było to dla mnie bardzo dziwne, ale nie podejrzewałam, o co może chodzić. Zjadłam, zapłaciłam i wyszłam, a wszyscy goście tego baru wyszli przed lokal, odprowadzając mnie wzrokiem.

Kilka godzin później uświadomiłam sobie, że przecież jestem w samym środku wyspy, gdzie średnia wieku wynosi 70 lat i że moja obecność w barze (samotnej kobiety) była dla nich czymś dziwnym i niespotykanym. Bo przecież samotna, szanująca się kobieta nie wchodzi sama do baru! Moje przypuszczenia potwierdzili znajomi, którzy pochodzą właśnie z takich małych miasteczek. Dla nich to dziś coś normalnego, ale wiedzą, że ich mamy czy babcie nie wyszłyby same na małe espresso, bo to splamiłoby ich honor. Swoją drogą, widzieliście kiedyś w południowej części Włoch kobiety “okupujące” place i placyki miast? No właśnie, to ciekawe, że siedzą tam zawsze mężczyźni. 

Czym zaskoczyła mnie Sycylia.

Czym zaskoczyła mnie Sycylia.

 

7. Chcesz być dobrym kierowcą? Jeździj jak miejscowy! 

Co z tego, że masz prawo jazdy od kilkudziesięciu dobrych lat, zero punktów i ani jednego mandatu na koncie. Co z tego, że nigdy nie przekraczasz prędkości, zawsze zapinasz pasy, a jazda pod wpływem alkoholu jest Ci obca. Co z tego? No właśnie nic! To wcale nie znaczy, że na Sycylii będziesz dobrym kierowcą. Co więcej, te wszystkie polskie zalety na Sycylii mogą się okazać najgorszymi wadami. 

Od zawsze wiedziałam, że coś takiego jak przepisowa jazda samochodem na Sycylii nie istnieje, nie było to dla mnie żadną nowością. Zaskoczeniem okazało się jednak to, że sami Sycylijczycy uważają, że jeśli chce się być dobrym kierowcą trzeba prowadzić samochód tak, jak miejscowi. A mówiąc “miejscowi” mają oni na myśli mieszkańców danego miasta czy prowincji. Chcesz być świetnym kierowcą w Katanii? Wymuszaj pierwszeństwo i jeździj szaleńczo bez zwracania uwagi na wytyczone pasy ruchu. W Syrakuzach pamiętaj o częstym trąbieniu na innych, o zbyt bliskim zatrzymywaniu się przed innymi samochodami oraz o nieprzestrzeganiu zasad korzystania z rond (po prostu wjeżdżaj na nie, kiedy Ci się tylko podoba). 

Może i trochę przesadzam, może piszę to trochę z przekąsem i lekką dawką ironii, ale faktem jest, że Sycylijczycy naprawdę uważają się za świetnych kierowców. A to, że uważają jazdę na sycylijskich zasadach jako oznakę bycia świetnym kierowcą było (i nadal jest) dla mnie jednym z większych zaskoczeń. 

Korek uliczny, czyli czym zaskoczyła mnie Sycylia.

 

Sycylia to piękna, rajska wyspa, na której nie brak absurdów, dziwnych i przestarzałych wierzeń czy zwyczajnych problemów dnia codziennego. Warto spojrzeć na nie z dystansu, uśmiechnąć się pod nosem, pokiwać głową z niedowierzaniem i przyjąć je za coś zupełnie normalnego. Każdy nowy kraj i każda, odmienna od naszej, kultura może nas czymś (niekoniecznie dobrze) zaskoczyć. W końcu “wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”, a Sycylia pewnie jeszcze nie raz czymś mnie zaskoczy. 

Byliście kiedyś na Sycylii? Czym zaskoczyła Was ta wyspa? Macie z nią jakieś niezapomniane wspomnienia? Jeśli tak, koniecznie podzielcie się nimi w komentarzu. 

 

Zapraszam Was do polubienia strony KingaGajaTravels na Facebooku oraz do śledzenia mojego profilu na Instagramie, gdzie dzielę się z Wami ciekawostkami na temat mojej ukochanej Sycylii i kuchni sycylijskiej. Będzie mi również bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz pod tym wpisem. A jeśli spodobał Ci się ten artykuł to koniecznie udostępnij go innym! Grazie!♥

 

 

Zobacz także: 

5 mitów o Sycylii, które należy obalić

Jak wygląda Boże Narodzenie na Sycylii

“Semu tutti devoti tutti”, czyli Sycylijczycy i św. Agata