Grudzień. Ostatni z miesięcy. Wyczekiwany.

Grudzień równa się święta. W tym roku i mnie dopadła typowo świąteczna atmosfera. Nie mam nawet nic przeciwko śniegowi. Niech pada, tworząc w Krakowie magię, chociaż za chwilę pewnie i tak stopnieje.
Tegoroczny grudzień kończy rewelacyjny dla mnie rok. I wiem, że jest zapowiedzią równie dobrego 2017.

 

 

A tymczasem w grudniu…

Słucham – nieprzerwanie i do znudzenia Mariah Carey i składanki Michaela Buble ze świątecznymi piosenkami. Na zmianę, oczywiście. Dzięki temu czuję, że święta są już tuż, tuż.

 

Czuję – że w tym miesiącu mam ogromne pokłady pozytywnej energii, że mam kontrolę nad tym co i jak robię, i co chcę robić. Już od dawna wiem, że to jak postrzegamy siebie i jak myślimy ma przełożenie na nasze samopoczucie i na nasze życie, ale chyba właśnie zaczynam widzieć na własnej skórze, że to faktycznie tak działa. Marzenia zaczynają się spełniać, a czarne myśli są blokowane na etapie włączania się w głowie.

 

Tęsknię – za Tatą. Święta są takim czasem, że przeokropnie odczuwa się tęsknotę za bliskimi. Mam nadzieję, że tegoroczne Boże Narodzenie jest ostatnim spędzonym na odległość.

 

Czytam – “Safarii mrocznej gwiazdy” opowiadające o podróży przez Afrykę od Kairu do Kapsztadu. Skończyłam już jedną trzecią książki i dalej nie mogę się do niej przekonać. Cały czas daję jej szansę i mam nadzieję, że się rozkręci. Dodatkowo, w domu do poduchy czytam sobie “Jeden dzień” Davida Nichollsa. Na filmie płakałam jak bóbr, zobaczymy jak będzie z książką.

 

Oglądam – filmy związane ze świąteczną tematyką i nie są to “Love Actually” czy “The Holiday”. Wyszukujemy mniej znane filmy świąteczne (niekoniecznie w języku angielskim) i odświeżamy grudniowy repertuar. No a poza tym, są przecież jeszcze nowości kinowe.

 

Planuję – podróże i miejsca do odwiedzenia w 2017 roku. Już wiem, że odwiedzę na pewno Warszawę, Poznań (nawet dwa razy), Łódź, może znowu Trójmiasto. Sandomierz, Wrocław i Rzeszów też są na mojej liście. W maju lub w czerwcu wybieramy się na Sardynię, a w sierpniu prawdopodobnie znowu polecimy do USA (zachodnie parki narodowe czekają). Rok 2017 chciałabym zacząć od Mediolanu i od targów, na które jadę zazwyczaj w roli tłumacza, a zakończyć go Sylwestrem w Dubaju. Czy to wszystko wypali? Mam nadzieję i zrobię wszystko, aby wyszło tak, jak planuję.

 

Uczę się – za szybko nie poddawać i nie wmawiać sobie złych rzeczy. A wszystko to łączy się z moim pierwszym styczniowym slajdowiskiem o Sycylii, którego nie mogę się już doczekać i przed którym bardzo się stresuję. Trzymajcie kciuki, żebym nie zapomniała co mam mówić.

 

Czekam na – środę (21 grudnia) rano kiedy to samolot wyląduje na lotnisku w Catanii. Tak bardzo tęskniłam za Sycylią. Po 1,5 roku odwiedzę moje stare ulubione miejsca, najem się tych wszystkich pyszności, o których marzę, spotkam się z dawno niewidzianymi znajomymi. Ostatnie święta spędzone na Sycylii (na Erasmusie) były smutne i dobijające. Mam nadzieję, że te będą dużo bardziej radosne. W końcu lecimy do rodziny.

 

Grudzień to dobry miesiąc. Ogólnie rzecz biorąc, ten rok był dla mnie bardzo dobry i mam nadzieję, że kolejny będzie tak samo udany (jak nie lepszy). 
A Wy jak się czujecie tuż przed świętami? Podzielcie się Waszymi #tuiteraz.