Kiedy po raz pierwszy natknęłam się w internecie na wpis opisujący spływ kajakowy Dłubnią pomyślałam, że fajnie byłoby przeżyć coś takiego na własnej skórze. Zarezerwowałam miejsce na spływ, zapłaciłam i zaczęłam odliczać dni do daty przygody. Dziś opowiem Wam o tym, gdzie znajduje się rzeka Dłubnia (co to w ogóle jest za rzeka), jak wygląda spływ kajakiem w Nowej Hucie i czego można się spodziewać. Zapraszam do lektury, a później na spływ kajakowy Dłubnią! 

 

Spływ kajakowy Dłubnią czas start! 

Spływ kajakowy nowohucką rzeką Dłubnią był prezentem urodzinowym, który sprawiłam mojemu narzeczonemu. Wiedziałam, że od jakiegoś czasu marzy mu się kajakowa przygoda. Dlatego też, kiedy po raz pierwszy natrafiłam na informację o tej krakowskiej atrakcji stwierdziłam, że to coś tak innego, ciekawego i nietuzinkowego, że warto spróbować. Zarezerwowałam więc konkretną datę i godzinę, po czym z wielką ekscytacją (i lekką obawą) wyczekiwałam dnia zero. Tutaj dodam, że ja panicznie boję się wody, więc spływ Dłubnią był dla mnie pewnego rodzaju walką i próbą przełamania strachu. 

W pewną wrześniową niedzielę obudziłam się o 7 rano z nadzieją, że te kajaki zostaną jednak odwołane. Dzień wcześniej mocno padało, więc było to możliwe. Nie otrzymałam żadnego telefonu ani SMSa, więc zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się do Nowej Huty.

O 9 rano byliśmy już na zbiórce przy Zalewie Nowohuckim. Na miejscu chłopaki z Nowa Huta Travels przygotowali kajaki do wodowania, wytłumaczyli nam jak wygląda spływ, czego można się spodziewać i nauczyli, jak posługiwać się wiosłem. Nie pozostawało nam nic innego jak ubrać się w kapok, wejść do kajaka i przeżyć przygodę jesieni.

Spływ kajakowy Dłubnią.

 

Rzeka Dłubnia…

… wypływa ze źródła we wsi Jangrot i płynie sobie około 50 kilometrów, aby ujść do Wisły właśnie w Krakowie. Dłubnia jest nazywana nowohucką Amazonką. I tak faktycznie jest. Rzeka jest dzika i nieprzewidywalna. Raz głęboka, a za chwilę tak płytka, że trzeba wyjść z kajaka, żeby go trochę popchnąć. Do tego wodospady (mniejsze i większe), urwiska, zakola, wąskie przesmyki i powyginane gałęzie drzew, które trzeba zwinnie ominąć. Na niektórych fragmentach czuliśmy się faktycznie jak na Amazonce. I tylko pływające butelki i opony przypominały nam o tym, że jesteśmy w Krakowie.

Relaks? Tak, ale trzeba się też trochę napracować i namęczyć, żeby móc dopłynąć do mety, która jest w przystani koło Mostu Wandy (a dokładnie w okolicy Ogródków Działkowych Wanda). Nie myślcie jednak, że będziecie płynąć sobie powolutku jak po Wiśle, rozglądając się i obserwując widoki. Tak, to też, ale tutaj trzeba mieć dobry refleks i oczy szeroko otwarte, bo Dłubnia potrafi być nieprzewidywalna. 

Spływ kajakowy Dłubnią.

 

Jak wygląda spływ kajakowy Dłubnią?

Odcinek rzeki Dłubni, który jest do przepłynięcia liczy jakieś 5 kilometrów, podczas których możecie się spodziewać wszystkiego. Ekstremalne przeżycia i odpoczynek w jednym gwarantowane. Ostatni kilometr przepływa się już Wisłą i to tutaj zaczyna się prawdziwy relaks.

Jeśli jesteście zaprawionymi kajakarzami, z pewnością będziecie się dobrze bawić. A jeśli to Wasze pierwsze wiosłowanie w kajaku to nie musicie się niczym martwić. Chłopaki z Nowa Huta Travels mają wszystko pod kontrolą. Przygotują kajaki, pomogą w trudnych chwilach (np. kiedy kajak stanie w poprzek rzeki), a na koniec spływu zaproponują grilla we wspólnym gronie. 

Spływ kajakowy Dłubnią – przeżycia, spostrzeżenia i wnioski

Jeśli chodzi o osobę, dla której wymyśliłam tę niespodziankę to muszę powiedzieć, że zdecydowanie nie był on przygotowany na taką przygodę. Początkowe niezrozumienie sytuacji, w której się znalazł (“co my tu robimy?”) szybko przerodziło się w przygodę życia i ogromną frajdę. Spływ Dłubnią był dla Kota bardziej jak rafting i sport ekstremalny (według mnie lekka przesada) niż kajaki o jakich marzył, ale to znaczy tylko tyle, że niespodzianka się udała.

Jeśli o mnie chodzi to gdyby nie to, że byliśmy w większej grupie, już na samym początku wyszłabym z kajaka i wróciła do domu. Woda to totalnie nie mój żywioł. Nie wiem, co kierowało mną podczas podejmowania decyzji o spływie – chęć zrobienia niespodzianki, przeżycia przygody czy pokonania lęku. 

Początkowo czułam się w tym kajaku bardzo klaustrofobicznie. Strach przerodził się w złość; złość w nienawiść; nienawiść przerodziła się w chęć poddania się i zawrócenia, a później było już tylko lepiej. Bezradność zaczęła mnie śmieszyć na tyle, że zaczęłam czerpać radość z tego spływu, a na koniec dopłynęłam do mety z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie poddałam się, a to już dużo! I co więcej, myślę, że jeszcze kiedyś to powtórzę. 

 

Myślę, że ten spływ kajakowy jest tak oryginalną i nietuzinkową przygodą, że warto chociaż raz przeżyć go na własnej skórze. Nie ważne, czy pochodzicie z Krakowa, mieszkacie tu od kilku lat czy jesteście turystami i zwiedzacie to miasto. Jeśli macie ochotę na krakowską atrakcję, która nie jest oklepana to koniecznie weźcie pod uwagę te kajaki. Gwarantuję Wam, że będziecie się świetnie bawić!

selfie-na-kajaku

 

Spływ kajakowy Dłubnią – przydatne informacje 

Spływ trwa około 2 godzin i kosztuje 89zł za osobę. W cenie jest kajak, wiosło, kapok i ubezpieczenie. Jeśli chcecie przeżyć taką przygodę w samym środku Krakowa, zajrzyjcie na stronę Nowa Huta Travel. Tam znajdziecie więcej szczegółów na temat aktualnych zasad bezpieczeństwa czy dat kolejnych spływów.  Zarezerwować wycieczkę można na stronie EcoTravel.

Pamiętajcie również o zabraniu ze sobą rzeczy na zmianę (buty, skarpetki, spodnie, sweter). Niektóre fragmenty rzeki są tak płytkie, że wejście do wody w celu popchnięcia kajaka jest konieczne. Lepiej zabrać kilka ciuchów na zmianę, niż wracać do domu w mokrych spodniach lub butach. 

Spływ kajakowy Dłubnią.

 

Zobacz także: 

Kraków z lotu ptaka, czyli krakowskie tarasy widokowe

 

Save

Save

Save