Nigdy nie czytałam poradników. No dobra, może raz mi się zdarzyło, ale było to bardzo dawno temu. Tak więc, nigdy nie czytałam poradników, bo uważałam, że nic szczególnego do mojego życia nie wniosą. Nie zostanę nagle “Perfekcyjną Panią Domu”, nie zarobię miliona dolarów, nie pokocham siebie bardziej (bo już bardziej chyba nie można), ani nie zacznę oddziaływać w jakiś magiczny sposób na innych ludzi. Jednak gdy zobaczyłam tę żółciutką książkę z rzucającym się w oczy napisem “Lepiej!” pomyślałam: “Ale że co lepiej?”. Przeczytałam kilka opinii na jej temat, poszperałam w Internecie, znalazłam fajną promocję i kupiłam ją za jakąś śmieszną cenę. Trzeba było tylko zacząć ją czytać (i wcielać w życie dobre rady).

 

O czym jest książka?

“Lepiej. 21 strategii, by osiągnąć szczęście” to typowy poradnik autorstwa Gretchen Rubin, który poświęcony został nawykom, ich kształtowaniu w zależności od naszej osobowości oraz ich utrzymaniu. Gretchen na potrzeby tej książki została specjalistką od nawyków, które testowała na swoim najbliższym otoczeniu i dzięki temu udowodniła, że to, czy mamy czas na wszystko co chcemy czy nie, zależy od nas samych i od nawyków, które przyjęliśmy.

Nie powiem, jestem całkiem nieźle zorganizowaną osobą. Chodzę na siłownię, czytam książki, mam czas na kino i na spotkania ze znajomymi, na posprzątanie domu i zrobienie zakupów, na gotowanie i płacenie rachunków. Ogólnie rzecz biorąc – nie jest źle. Ale zawsze mogłoby być lepiej. No właśnie “Lepiej”.

Tę książkę zaczęłam czytać tuż przez nowym rokiem. Chciałam zmienić kilka nawyków, zaplanować nowe i zrobić wszystko, aby je utrzymać. Chciałam wypaść w nowym roku jeszcze lepiej niż w poprzednim. Czy mi się to udało? Specjalnie czekałam miesiąc, żeby móc stwierdzić, czy książka “działa” czy nie.

 

Po pierwsze, czytając “Lepiej” dowiedziałam się o sobie kilku nowych i przydatnych rzeczy, które zmieniły moje podejście do utrzymywania nawyków. Już wiem, że:
– jestem prymusem – lubię nawyki, lubię się sprawdzać i wyznaczać sobie swoje zasady. Nie mam też problemu, aby spełniać swoje i innych oczekiwania. Jeśli mam przyjęte przeze mnie reguły to staram się, aby nie zostały złamane, a jeśli odpuszczam muszę sobie wytłumaczyć, że to dla mojego dobra.
– jestem skowronkiem – wolę wstać wcześniej niż siedzieć do późna w nocy.
– jestem maratończykiem – lubię pracować spokojnie, w moim tempie, bez stresu. Wolę skończyć coś wcześniej, niż czekać z zadaniem do samego końca.
– jestem zwolenniczką kończenia – uwielbiam kończyć! I dzięki tej książce zdałam sobie sprawę, dlaczego tak wielką przyjemność sprawia mi, gdy coś się kończy (balsam do ciała, krem do rąk czy słoik z dżemem). Ja wiem jak to brzmi, ale mnie kończenie naprawdę cieszy. Pewnie też dlatego niczego nie marnuję i zużywam wszystkie kosmetyki do samego końca.
– wolę metodę małych kroczków – dzięki tej metodzie ograniczyłam słodzenie kawy i herbaty z dwóch łyżeczek do zera. Uważam to za mój mały osobisty sukces.

 

Po drugie, porządnie przyjrzałam się kilku strategiom, które idealnie pasują do mojego charakteru i dzięki którym uda mi się nowe nawyki wykształcić i utrzymać. Dzięki temu, że Gretchen nie daje gotowych scenariuszy na sukces, a pokazuje jedynie przykłady jak dana strategia działa, można spokojnie odnieść się do swojego życia i stwierdzić, czy to będzie działać czy nie. Do mnie przemówiła strategia monitoringu, planowania, nowego rozdania, gromu z jasnego nieba, wstrzemięźliwości i dobierania w pary. Wiem też jakie są moje fundamentalne nawyki, których już nigdy nie zmienię, jak mam unikać “furtek” i jak sensownie się nagradzać za wzmocnienie nawyku.

 

Po trzecie, wraz z nowym rokiem zaczęłam wprowadzać nowe nawyki. Zastosowałam metodę monitoringu dzięki “habit trackerowi”, który dzień po dniu pozwala mi sprawdzić, czy byłam ze sobą szczera czy nie (w końcu prymusowi wystarczy, że nieoszukiwanie samego siebie jest równie ważne co bycie szczerym wobec innych). Czy coś zadziałało? No pewnie!
Powróciłam do mojego starego nawyku codziennego czytania przed snem i nitkowania zębów (nie tylko od święta). Usystematyzowałam nawyk chodzenia do kina w każdy piątek na jakąś premierę. Całkiem nieźle poszło mi z nie jedzeniem słodyczy czy wstawaniem między 6-7 rano, ale tutaj muszę jeszcze popracować. Nawykiem, który chciałam wprowadzić była codzienna, 30 minutowa nauka języków. Nie ważne, czy miało to być oglądanie filmu po angielsku, czytanie książki po włosku, powtarzanie arabskich słówek czy Duolingo po francusku. Czynność miała trwać minimum 30 minut. Cóż mogę powiedzieć – chcieć znaczy móc, a wymówka “nie mam czasu” odchodzi do lamusa.

 

 

Czy warto?

“Lepiej” Gretchen Rubin dla jednych będzie beznadziejnym i nic nie wnoszącym stekiem banałów, a dla drugich okaże się bardzo pomocną pozycją w samodoskonaleniu się. Gretchen pokazuje nam na czym polegają nasze słabości (czyt. złe nawyki) i jak to się stało, że zadomowiły się w naszym życiu oraz tłumaczy, dlaczego zachowujemy się tak, a nie inaczej (mamy przecież 4 różne typy osobowości). Dzięki temu poradnikowi rozumiemy, że nasz sukces zależy od… naszych nawyków. Dowiadujemy się co zmienić, żeby mieć czas dla siebie i bliskich oraz jak sensownie wyznaczać priorytety.

Oczywiście jeśli myślicie, że tę książkę można “tak o” przeczytać, odłożyć na półkę i wszystko nagle się zmieni to jesteście w błędzie. Przydatne w analizie “Lepiej” będą notatki, przemyślenia na temat tego, co chcemy zmienić i tego, co chcemy wdrożyć. No i działanie. Bez działania będziemy stać tam, gdzie stoimy. Wiem, że jeszcze nie raz przeczytam “Lepiej” od deski do deski. W końcu dobre nawyki można kształtować przez całe życie.

Komu polecam tę książkę? Tym, którzy chcieliby coś zmienić, ale nie wiedzą jak się do tego zabrać. Jeśli podchodzicie do “Lepiej” sceptycznie, to lepiej ją kupcie. Ja byłam dość negatywnie do niej nastawiona. Jak widać zmieniłam i nastawienie i nawyki 🙂

 

Nawyki stopniowo zmieniają to, jak wygląda ludzkie życie, tak jak czas zmienia ludzką twarz; niezauważalnie.
Virginia Woolf

Zainteresowała Cię ta książka? Znajdziesz ją tutaj