“Córka rabina” wpadła w moje ręce przypadkowo. Jak zwykle grzebałam w bibliotecznym dziale z książkami biograficznymi, gdy nagle ujrzałam ten tytuł. Przeczytałam jej streszczenie z tyłu okładki i stwierdziłam, że w sumie od zawsze judaizm kojarzył mi się z czymś tajemniczym, a wiem nim tak mało, że aż wstyd się przyznać. Chętnie uczestniczę w krakowskich Nocach Synagog, w Festiwalu Kultury Żydowskiej i warto by było jakąś (może nawet minimalną) wiedzę na temat tej religii nabyć. W dodatku historia Polski mocno związana jest z historią Żydów, o których kulturze wiemy niewiele.
Zabrałam się więc za lekturę “Córki…” i powiem Wam jedno. Już dawno żadna książka nie wywołała we mnie takich skrajnych emocji – od oburzenia po pogardę, od agresji po żal, od niezrozumienia po współczucie.

 

O czym jest książka?

“Córka rabina. O seksie, narkotykach i ortodoksyjnych Żydach opowieść prawdziwa” to autobiograficzna powieść autorstwa Revy Mann (prawdziwe nazwisko Unterman), córki rabina w Londynie i wnuczki naczelnego rabina Izraela. Reva opowiada nam o swoim życiu w Londynie, o rodzicach (o ojcu, cieszącym się ogromnym szacunkiem wśród społeczności żydowskiej i o matce, zagubionej i pozostającej w cieniu męża), o chorej siostrze i o religii, w której przyszło jej dorastać i której się sprzeciwiła. Czytelnik zostaje zaznajomiony z najgorszymi wybrykami Revy i towarzyszy w jej hulaszczym trybie życia. Ale “hulaszczy” tutaj nie oznacza tylko “imprezowy”. Córka rabina ćpa (wszystko co wpadnie jej w ręce i to w ogromnych ilościach), odbywa przygodne stosunki seksualne (niekiedy okropnie wynaturzone), ubiera się aż nadto wyzywająco i buntuje się przeciwko wszystkiemu co żydowskie. Tak w wielkim skrócie wygląda jej angielskie życie.

Pewnego dnia przychodzi jednak zwrot w drugą stronę. Reva zaczyna rozumieć, że tak nie wygląda szczęście, że to wszystko co robi, nie zawiedzie jej do niczego dobrego (a już na pewno nie do zbawienia). Postanawia wyjechać do Jerozolimy, uczyć się w jesziwie i znaleźć prawdziwego żydowskiego męża, z którym będzie mogła omawiać księgi Tory. Po drodze miewa drobne zachwiana, ale koniec końców udaje jej się poznać religijnego Żyda Symchę, z którym założy prawdziwą żydowską rodzinę. Czy na tym zakończą się jej ponure przygody? Czy od teraz Reva będzie wiodła szczęśliwe życie? Czy sztywne i surowe religijne reguły pozwolą jej na odnalezienie samej siebie? Dowiedzcie się sami!

 

 

Moja (subiektywna) opinia

Pierwsza część (londyńska) “Córki rabina” wstrząsa i szokuje. Wydaje się, a przynajmniej mnie się tak wydawało, że autorka chce tymi wszystkimi bezpruderyjnymi i obrzydliwymi opisami zaciekawić i przyciągnąć czytelnika. Ale im dalej w las, tym szok nie znika, zmienia się tylko jego natężenie. Bohaterka miota się ze swoimi uczuciami i sama nie wie, czego chce, a jej życie wygląda jak sinusoida – ze skrajności w skrajność. Od dziecka wychowanego w duchu religii do nastolatki mającej sobie za nic jakiekolwiek zasady. Od osoby, która dotknęła dna do mocno religijnej Żydówki. Jaki będzie kolejny krok? Nie zdradzę!

Książka rewelacyjnie przybliża tradycje żydowskie i ukazuje je w najbardziej ortodoksyjnym świetle. O szabasie wszyscy słyszeli, ale już nie wszyscy wiedzą, że Bóg zabrania w tym dniu wykonywania Żydom aż 39 czynności. Uświadomienie sobie, że są to tak banalne rzeczy jak jazda samochodem czy zaświecenie światła zmienia naszą perspektywę patrzenia na Judaizm. Reva opowiada jak wygląda nauka w jesziwie, jak są swatane młode ortodoksyjne Żydówki, jak traktowane są kobiety podczas i po menstruacji, jak wygląda współżycie małżonków oraz czy można dokonać aborcji.

“Córka rabina” to autobiograficzna opowieść, która mnie samej miejscami wydawała się fikcją literacką. Jeśli tak faktycznie wyglądało życie Revy, to ja jej ogromnie współczuję. Żal mi kobiet, które dają się poniżać i stawiać w mniejszości do mężczyzny tylko dlatego, że takie są prawa ich religii. Dzięki “Córce…” dowiedziałam się wielu istotnych faktów na temat Judaizmu. Wiele moich pytań otrzymało odpowiedzi.
Książka ta z pewnością opowiada o samotności, o poszukiwaniu siebie, miłości, akceptacji i zrozumienia w świecie pełnym pokus i religijnego dogmatu. Krytykuje współczesny cywilizowany świat skupiony na cielesności, ale z drugiej strony wcale nie gloryfikuje skrajnych zachowań, które nakazuje Judaizm.

 

 

Czy warto?

Tak! Polecam ją osobom, które w przystępny sposób chcą się dowiedzieć jak wygląda ortodoksyjny Judaizm, które chcą poszerzyć trochę swoje horyzonty oraz tym, którzy lubią mocne autobiograficzne powieści. Ja się nie zawiodłam!

 

Zainteresowałam Cię tą książką? Możesz znaleźć ją tutaj