Kwiecień plecień, bo przeplata…

Tak było. Ciepło-zimno. Słonecznie-deszczowo. Nudno-intensywnie. Tęsknie-zbyt nachalnie. Motywująco-leniwie. Pouczająco. Taki był ten miesiąc. W jednym wielkim skrócie, oczywiście. Czy mogło być lepiej? Oczywiście, że mogło. Zawsze może być lepiej. Najgorzej też nie było. Oby do maja.

 

 

A tymczasem w kwietniu…

Słucham – składanek w stylu indie/pop/folk, które co chwilę wyskakują mi w polecanych na Youtube. Moim ulubionym kwietniowym kawałkiem jest za to “Fills me up” Big Little Lion. Napawa mnie nieopisaną radością i energią do życia. Za to lubię muzykę.

 

Chciałabym – spakować plecak i wyruszyć w podróż życia, dookoła świata. Albo chociaż do Azji. Co chwilę zastanawiam się nad popularnym w USA “gap year”. Jeśli miałabym zdecydować się na coś takiego to teraz, przed trzydziestką. Później będzie ciężko. Co z tego chcenia wyjdzie, zobaczymy najprędzej pod koniec roku. Póki co chciałabym bardzo.

 

Uczę się – spokoju, wybaczania i oddalania od siebie takiego uczucia jak nienawiść. Staram się myśleć pozytywnie i nie dawać się sprowokować w różnych nieprzyjemnych sytuacjach. Nie ma sensu psuć sobie nerwów i tracić czasu na negatywne emocje. Dlatego uczę się spokoju. A że w Polsce sytuacji, które wymagają anielskiej cierpliwości jest od groma, zen trenuję codziennie.

 

Czytam – kończę niezwykle ciekawy i wciągający reportaż o podróży przez Brazylię, Boliwię i Peru napisany przez młodego chłopaka z Gdańska. Szybko się czyta, zachwyca czystym spojrzeniem na inny świat i mądrymi przemyśleniami, ale również zaskakuje błyskotliwością i, miejscami, lekkim dowcipem. To pewnie przez tę książkę nie mogę usiedzieć na miejscu i marzy mi się daleki wyjazd.

 

Oglądam – w tym miesiącu obejrzałam kilka fajnych filmów. Na pewno mogę Wam polecić trzymający w napięciu polski kryminał “Amok” oraz wzruszający “Azyl”, który opowiada historię warszawskiego ZOO podczas II Wojny Światowej.

 

Planuję – zmiany na płaszczyźnie zawodowej. Ale póki co trochę za wcześnie, żeby o tym mówić. Nie chcę zapeszyć, więc proszę tylko o mocne trzymanie kciuków.

 

Zachwycam się – pięknem przyrody. Kwitnącymi kwiatami, pękami na drzewach, ptakami ćwierkającymi w parku czy wiewiórkami skaczącymi po trawie. W tym miesiącu miałam szczęście spotkać w parku dzięcioła, który sprawił mi swoją obecnością ogromną niespodziankę. Może banalnie to zabrzmi, ale za każdym razem cieszę się, że od małego rodzice zaszczepiali we mnie zainteresowanie przyrodą.

 

Czuję się – lżejsza o 3 kg. A dzięki temu i trochę szczęśliwsza. Lubię siebie, ale wiem, że lepiej wyglądam kiedy jest mnie mniej niż więcej. Dlatego też uważam na to co jem i staram się nie opuszczać zaplanowanego treningu na siłowni. Czuję, że moja motywacja z dnia na dzień jest coraz silniejsza i że powoli zaczynam wracać do pamiętnej formy sprzed Erasmusa. Jest dobrze!

 

A jak wygląda Wasz kwiecień? Mam nadzieję, że był to dla Was dobry miesiąc. Podzielcie się Waszymi tu i teraz, jeśli je piszecie!