* ta gwiazdka od razu na wstępie zaznacza, że dzisiaj będzie bardzo osobiście i prywatnie.

 

Ojciec – pierwszy mężczyzna swojej córki, pierwszy bohater swojego syna.
Ojciec, tato, tatuś, tatusiek. To jak nazywasz jednego z najważniejszych mężczyzn w swoim życiu nie ma żadnego znaczenia. Liczy się nić porozumienia, szacunek i miłość.

 

Dzień Ojca jest, w moim odczuciu, zepchnięty trochę na bok. A szkoda, bo Tato to ta osoba, która uczy cię w życiu wielu cennych umiejętności. Może nie przydadzą się one od razu, pewnie zdasz sobie z nich sprawę dopiero po czasie, ale dzięki nim spojrzysz na życie z innej perspektywy. Poznasz wiele nowych rzeczy, doznasz nowych przeżyć.
Dzisiaj, z okazji Dnia Ojca, chcę zrobić sobie listę pięciu ważnych dla mnie rzeczy, których nauczyłam się od mojego Taty. Wiem, że gdyby nie on, w wielu rzeczach byłabym pewnie niezdarą, która sama nie da rady. Dlaczego tylko pięć? Bo obawiam się, że gdybym ich sobie nie wyznaczyła, to uzbierałaby się całkiem spora lista.
Zatem zaczynamy!

 

 

1. Miłość do sztuki.

Tak naprawdę na początku była miłość do muzyki, która następnie przerodziła się w miłość do sztuki ogólnie. Muzyka była od samego początku w naszym domu. Tato, z wykształcenia muzyk ze słuchem absolutnym, chciał abyśmy (ja i moja siostra) kształciły się w tym kierunku. Postawił na swoim i zapisał nas do szkoły muzycznej. Nie byłam wtedy zadowolona z tego powodu. Wręcz przeciwnie. Kilkugodzinne ćwiczenia, codzienne lekcje teorii i instrumentu były żmudne, czasochłonne i uczyły żelaznej dyscypliny. Z czasem miłość do muzyki, chęć do bycia coraz lepszą i ambicja zaczęły dawać o sobie znać. Muzyka zaczęła zajmować w moim życiu ważne miejsce. Nie poszłam na studia muzyczne i nie zostałam słynną wiolonczelistką, ale wiem jedno. To dzięki temu, że Tato zaszczepił we mnie miłość do muzyki, obecnie kocham sztukę i potrafię ją przeżywać. W muzeach mogłabym przesiadywać całymi dniami. Chopin to moja miłość. Lubię chodzić do filharmonii czy do teatru. I nie, nigdy nie zrozumiem ludzi, dla których muzyka klasyczna to tylko brzdękolenie na instrumentach. Bo od muzyki klasycznej wszystko się zaczęło.

 

 

2. Miłość do podróży i poznawania świata.

Odkąd pamiętam Tato wiecznie gdzieś jeździł. To Niemcy, to Stany Zjednoczone, to Tajlandia, Paryż, Londyn. Studiował też w Pradze. I to chyba dzięki temu dziecięcemu zainteresowaniu rozpoczęła się chęć do poznawania świata. Chęć do zobaczenia jak żyją ludzie w kraju, w którym rosną palmy, jak wyglądają amerykańskie drapacze chmur, czy w końcu jak wygląda prawdziwy targ w arabskim kraju. I mimo że te małe marzenia już się spełniły to apetyt rośnie w miarę jedzenia. Chcę pojechać do Meksyku, zobaczyć indyjskie slumsy, zjeść sushi w Tokio, zobaczyć słonia na safari. Z podróżowaniem ściśle wiąże się nauka języków obcych, którą w naszym domu zapoczątkował właśnie Tato. Jak wczoraj pamiętam pierwsze lekcje angielskiego, przepytywania ze słówek i odwieczny komentarz Taty: “Bez języka w gębie to ani rusz”. Angielski przez lata był moim znienawidzonym językiem. W tamtych czasach leciała w telewizji reklama książeczek do nauki angielskiego dla dzieci. Za każdym razem modliłam się w duchu, żebyśmy na nią nie natrafili. Bo był to początek przepytywanek z angielskiego. Ale w końcu, w którymś momencie coś mi się przestawiło w głowie i zrozumiałam, że Tata miał rację. Dzisiaj jedną z moich ulubionych rzeczy jest nauka języków obcych. Jestem bardzo wdzięczna Tacie za to, że postawił na swoim i przymusił mnie wtedy do chodzenia na dodatkowe zajęcia z języka.

 

 

3. Jazda na rowerze.

Codziennie rano, gdy wsiadam na rower, dziękuję w myślach mojemu Tacie, że nauczył mnie jeździć na rowerze. Że powoli odkręcał mi pomocnicze małe kółka. Że chodził za mną z patykiem wpiętym w rower. Że postawił na swoim i puścił ten patyk w najmniej oczekiwanym momencie. Dziękuję! Rower to moje wybawienie i moja miłość. Rower daje mi wolność i możliwość patrzenia na świat z innej perspektywy. Uwielbiam to.

 

 

4. Uwielbienie dla męskich spraw.

Jako mała dziewczynka chciałam się golić tak jak Tato. Chciałam grzebać w śrubkach tak jak Tato. Chciałam lutować tak jak Tato. Chciałam wbijać gwoździe tak jak Tato. A jako córeczka tatusia to już w ogóle chciałam być taka jak Tato (charakterologicznie nawet się udało). To że dzisiaj nie boję się wkręcić śrubki, zmienić żarówki czy wziąć do ręki wiertarki zawdzięczam właśnie temu, że jako mała dziewczynka siedziałam z Tatą w piwnicy czy w garażu w grzebałam w śrubkach tak jak on. Razem z nim naprawiałam samochód, razem z nim brudziłam się smarem. Ile bym dała, żeby choć na jeden dzień wrócić się w czasie.

 

 

5. Upartość i odwaga.

Och tak! Włosi mają na to swoje specjalne powiedzenie: “testa dura” (tł. twarda głowa). I za każdym razem kiedy Kot mówi do mnie, że jestem taka “testa dura” to myślę sobie, że jeśli ja jestem uparta, to co dopiero mój Tato. Może od razu wyjaśnijmy sobie, że ja upartości nie uważam za wadę, a raczej za zaletę. Trzymanie się swoich zasad, nie odpuszczanie w trudnych sytuacjach.
A odwaga? Pamiętam, że gdy jako mała dziewczynka przytłukłam sobie palce drzwiami, to nawet nie zapłakałam. Zacisnęłam zęby i poszłam z tym do Taty. Pamiętam, że chodziliśmy z moim palcem do lekarza, bo schodził mi paznokieć. I jak dziś pamiętam, że przed każdą wizytą Tato powtarzał mi: “Pamiętaj, jak będzie Cię bolało to zaciśnij zęby i tyle”. I tak zrobiłam. Ileż to razy wywaliłam się na rowerze i poobdzierałam się cała. Ale co z tego. Zaciskałam zęby, otrzepywałam się i szłam dalej. W niektórych momentach (jak np. przy złamaniu kości promieniowej) nie zawsze jest to najlepszy pomysł, ale ciężko mi się go wyzbyć. A odwaga? Gdy byłam mała, Tato zawsze popychał mnie do przodu: idź do sklepu po coś tam, zapytaj się o to, idź i poproś o tamto. Wiem, że gdyby nie takie małe głupie sytuacje, dzisiaj pewnie bałabym się upomnieć o swoje.

 

 

Tych cennych rzeczy jest tysiąc razy więcej. Czytanie książek, zachwyt nad pięknem przyrody, szacunek (do natury, do starszych ludzi), radzenie sobie w trudnych sytuacjach, robienie czegoś z niczego (sprawdza się rewelacyjnie w kuchni) i wiele, wiele innych. Gdyby nie on, to nie byłoby mnie na świecie, a gdybym była, to na pewno nie byłabym osobą, na którą wyrosłam. I właśnie dlatego pragnę mu za to gorąco podziękować w Dniu Ojca.

Dziękuję Tato!