Od jakiegoś czasu chciałam przeczytać książkę “Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość“, która jest zapisem szczerej rozmowy księdza Jana Kaczkowskiego z Piotrem Żyłką. Chciałam ją przeczytać, bo słyszałam o niej bardzo dobre opinie, w końcu tytuł “Książki Roku 2015” portalu lubimyczytac.pl zobowiązuje.

 

 

Domyślałam się, że będzie to rozmowa inteligentna, spokojna i ciepła. Nie wiedziałam tylko czego się spodziewać. Zawsze uważałam, że religia, religijność i podejście do wiary to indywidualna sprawa każdego człowieka. Odstraszało mnie to, że w książce wiara w Boga może być za bardzo narzucana, a tego bym nie zniosła. Ale głęboko ufałam, że tak nie będzie. W końcu ksiądz Kaczkowski nie był takim zwyczajnym, rutynowym księdzem. Był radosny ale stanowczy, odważny ale pokorny i poważny ale ironiczny.

Nie zawiodłam się, a moje zaufanie nie zostało nadwyrężone. “Życie na pełnej petardzie” to mądre pytania i inteligentne odpowiedzi.

 

“Możemy całe życie przeżyć w bojaźni i przykucu albo być wyprostowani i dumni”

 

Ksiądz Kaczkowski rozpoczyna tę rozmowę od przybliżenia czytelnikowi swojego rodzinnego domu. Kim byli jego rodzice, rodzeństwo i babcia, która zaszczepiła w nim miłość do Boga. Jakim był dzieckiem, nastolatkiem, młodym dorosłym. Skąd się wzięło u niego powołanie. Jakie miał problemy z przyjęciem do seminarium i co wspólnego miała z tym jego wada wzroku. Jak wyglądały jego zwątpienia, święcenia, pierwsza Msza Święta. Jak przeżywał posługę Bogu. Skąd wziął się pomysł na Hospicjum pw. św. Ojca Pio. Jak przyjął informację o glejaku i jak się czuje jako onkocelebryta (jak sam o sobie mówi).

008-1

 

Każdy poruszany temat jest przeżywany i opowiadany dogłębnie. Czuć, że do swojego życia i powołania ksiądz Jan podchodzi zupełnie serio. On to czuje i daje odczuć innym. To nie jest jeden z tych kapłanów, którzy odbębnią Mszę Świętą, zbiorą na tacę i będą siedzieć w cieple plebanii. To ksiądz z pozytywną energią, otwartym umysłem, odwagą i tolerancją.

 

Nie martwcie się – to nie jest zapis rozmowy tak słodkiej, że aż boli. Bo to właśnie w podejściu do trudnych tematów człowiek ma szansę zabłysnąć klasą, inteligencją i szczerością.
I to w fragmentach rozmów ksiądz Jan pokazuje, że trudnych tematów się nie boi. Szanuje inne zdanie, ale ma swoją opinię i jej nie zmieni. Co więcej, będzie jej bronił do końca dzięki zdecydowanym argumentom. Jakie to tematy? Obecna sytuacja w Kościele, aborcja, eutanazja czy in vitro.

  

“Pluszowatość grozi każdemu, kto zacznie żyć w przekonaniu, że ‘ma być fajnie i przyjemnie'”

 

I mimo tego, że z niektórymi jego poglądami zupełnie się nie zgadzam, to mam do niego ogromny szacunek. Tak, jak on ma szacunek dla ludzi myślących, widzących i czujących inaczej. To da się wyczuć czytając tę książkę. I powiem Wam, że to jest piękne.

 

Nie brakuje oczywiście humoru. Co to, to nie. Ksiądz Kaczkowski żartuje i opowiada śmieszne historie. Ale z każdej z nich można wyłowić głębszą prawdę (jeśli się tylko chce).

 

“Jadę asfaltową drogą i proszę Pana Boga o pomoc, nagle patrzę: strzałka wskazująca kierunek do grobu błogosławionej siostry Kotowskiej. Daję po heblach. W drifcie wpadam w leśny dukt i na pełnym offroadzie dojeżdżam i bach na kolana: <<Alicja, słuchaj, Ojciec Pio to patron naszego hospicjum, ale jest ogólnoświatowy, ma mnóstwo spraw na głowie, wszyscy się modlą za jego wstawiennictwem, on się musi bilokować, pachnieć fiołkami i parę innych rzeczy jeszcze robić…>>”

 

“Życie na pełnej petardzie” zmusza do przemyśleń – o codzienności, o przemijaniu, o szacunku do drugiego człowieka, o miłości i o przyzwoitości.
Niby takie banalne, a często trudne.

 

Zainteresowała Cię ta książka? Możesz kupić ją tutaj